Wreszcie nadszedł dzień, w którym mogę śmiało powiedzieć, że ukończyłam ten program. :) Dużo dumy, dużo szczęścia.. ;) Miło jest wytrwać..;) Trwało to więcej niż powinno, ale było przeplatane bieganiem oraz innymi treningami, chorobami i brakiem czasu, ale na szczęście się udało.
Jaka jest moja opinia o całym programie?
Zdecydowanie wolę drugą część programu. W pierwszej umierałam z nudów, w drugiej już dużo się dzieje. Ja chyba po prostu lubię, gdy często zmieniają się ćwiczenia, jedne po drugim. Wtedy nie mam czasu marudzić, ani patrzyć ile do końca, tylko muszę się skupić, żeby utrzymać tempo. ;) Pracowało całe ciałko, chociaż dużo było ćwiczeń na ręce - wszelakie odmiany pompek. A ręce owszem chciałam wzmocnić, ale bez przesady, wolałbym więcej ćwiczeń na brzuszek. ;) Oczywiście 3 minuty rozciągania z Shaunem, to zdecydowanie za mało i trzeba dołożyć strechingu.
Nie było łatwo ukończyć Insanity. Dużą cześć tego programu zrobiłam 'głową'. Najtrudniejsze były dla mnie pierwsze 4 tygodnie, przez monotonność ćwiczeń. Recovery week wcale nie był taki spokojny, po nim nastąpiły kolejne 4 tygodnie ćwiczeń, bardziej intensywnych i cięższych kondycyjnie, ale zdecydowanie ciekawszych, szybszych i niemonotonnych. Po pierwszej części miałam ochotę zrezygnować. Dużo kosztowało mnie kontynuowanie programu, stoczyłam ze sobą ciężką walkę, ale cieszę się, że nie zrezygnowałam, bo druga część Insanity jest świetna. :) Nie ma łatwo, bo ćwiczenia są naprawdę ciężkie, zakwasy nie ustępują. Ciało dostało duży wycisk w poniedziałek, a we wtorek dostanie jeszcze większy, w środę boli wszystko, w czwartek znikają zakwasy z poniedziałku, ale wciąż pamiętasz wtorek, w piątek myślisz, że umierasz, a w sobotę ledwo powłóczysz nogami, ale jesteś szczęśliwy, że dałeś radę i zakończyłeś kolejny tydzień i wiesz, że od poniedziałku znów będziesz walczyć. ;)
Insanity oprócz profitów w postaci wizualnych efektów, lepszych wymiarów i poprawy kondycji, kształtuje charakter uczy samodyscypliny, samozaparcia i wytrwałości. Absolutnie nie żałuję, że podjęłam wyzwanie, nie wiem, czy miałabym siłę podjąć je jeszcze raz i cieszę się, że już koniec. ;)
Linki do wcześniejszych postów o Insanity:
http://datewithfit.blogspot.com/2015/01/insanity-start-dzien-3.html
http://datewithfit.blogspot.com/2015/02/3-tydzien-insanity-robie-swoje-i-nie.html
http://datewithfit.blogspot.com/2015/03/4-tygodnie-insanity-zakonczone-efekty.html
Efekty?
Nie takie jak po focusie (link) - na początku zawsze są największe efekty.. :)
Ale zauważam kilka pozytywów:
- jędrne ciało, wszystko zbite, nic się nie trzęsie
- pojawiły się mięśnie - zwłaszcza na nogach i łydkach, troszkę na rękach, płaski brzuszek
- podniosła się pupa, nie mam problemów z cellulitem
- wymiary zostały, a ciało poprawia się wizualnie
- poprawa kondycji, szybkości i wytrzymałości
Tak wyglądał fit test przez całe Insanity:
Co do kondycji, to tak patrząc na poprzedni rok, kiedyś 20km na rolkach z prędkością 18km/h to było coś, wracałam padnięta - teraz mnie to nie męczy. Podobnie 40km na rowerze, przez górki, które kiedyś tak męczyły ze średnią prędkością 20km/h - już nie daje takiego wycisku. W takich drobnych sytuacjach zauważam poprawę kondycji, a to zawsze miło jak człowiek zauważa, że staje się sprawniejszy. ;) Do tego szybciej biegam..;)
Podsumowując, Insanity jak najbardziej na plus, dobrze działa na ciało i kondycję. Ale nie polecam dla początkujących, jest naprawdę ciężkie i początkujący mogą się zniechęcić. Ja myślałam, że po focusie T25 mam już jakąś formę i będzie mi łatwiej. Nie było łatwo..:) Jeśli chcesz podjąć wyzwanie i zmierzyć się ze sobą, ze swoją determinacją i kondycją, to próbuj śmiało! :) Satysfakcja po osiągnięciu celu gwarantowana, zarówno w wyglądzie ciała, jak i silnym charakterze.
Co dalej?
Teraz chce mi się czegoś spokojniejszego - może pilates albo joga i więcej biegania.. Muszę dać sąsiadom odpocząć od mojego tupania i dudnienia, wciąż się dziwię, że nie było skarg na moje skakanie..:D Chciałabym wysmuklić uda, bo dzięki bieganiu i Insanity, zrobiły się bardziej umięśnione i masywne. Mój cel to przede wszystkim smukłe i sprawne ciało, dlatego dołożę na pewno więcej strechingu. ;)
Na koniec piękne, dla mnie idealne ciałko, ku motywacji, bo do wakacji coraz bliżej. :)
Źródło: google
Pozdrawiam,Ajwonkaa