Decyzja padła na ...INSANITY! :) Jakoś polubiłam Shauna T i jego zwariowane ćwiczenia. Dlaczego zwariowane? Bo są tak szybkie, intensywne i męczące, że można je nazwać istnym SZALEŃSTWEM..!
W pozytywnym sensie oczywiście! :)
Dziś trzeci dzień Insanity.. ;)
Pierwszego dnia zrobiłam fit test - nieźle dał mi w kość. To dość zabawne, bo jak zobaczyłam, że trwa jedyne 30 minut, pomyślałam sobie, że może zrobię od razu drugi dzień, bo tak długo nie ćwiczyłam, że już nie mogę usiedzieć w miejscu.. ;) Tymczasem po fit teście, na którym dałam z siebie 200%, nie miałam siły już na żadne ćwiczenia, ledwo podniosłam się, żeby zrobić rozciąganie.. ;)
Tak prezentują się wyniki mojego fit testu. Wydają mi się nie najgorsze, może pomógł zrobiony focus T25. Minuta na każde ćwiczenie. Cel - jak najwięcej powtórzeń.. ;) Po dwóch tygodniach - kolejny fit test.
Drugi dzień - Plyometric Cardio Circuit. Dostałam taki wycisk, że ledwo doczołgałam się po ćwiczeniach pod prysznic. Pot leje się strumieniami, a ja tylko modlę się, żeby już był koniec.. :D Nie pomagają nawet 30-sekundowe przerwy.. :) Uczciwie przyznam się, że podłamałam się trochę tym treningiem i zaczęłam wątpić, czy nie przerwać, bo może jest dla mnie zbyt ciężki.. Ale pozbierałam się, odnalazłam motywację i dziś nastąpił dzień trzeci..;)
Trzeci dzień - Cardio Powet & Resistance. Ciężko, ale stabilnie. ;D Ten trening poszedł mi już lepiej, poprawiło mi się samopoczucie i mam plan dotrwać do końca tego karkołomnego planu treningowego.. ;) Pomaga widok ćwiczących, którzy kładą się na podłodze ledwo żywi, ale zbierają siły żeby wstać i ćwiczyć dalej. Wiem, że padam, ale nie jestem sama.. :)
Czytając o tym planie, spotkałam kilka opinii, że Tanya może denerwować, bo działa jak robot i robi krzywe miny.. Jest nawet fanpage na facebooku: 'I hate Tanya' i ma prawie 3 tysiące 'lajków'.
Dziwi mnie to o tyle, że ja nie mam czasu popatrzeć na ich miny.. bo patrzę, żeby dobrze wykonywać ćwiczenia, trzymać tempo itd.. a jedyna no co zwracam większą uwagę, to czas który został do końca.. :D
Nie będę na razie wydawać żadnych opinii o Insanity, jest na to stanowczo za wcześnie. ;) Powiem tylko, że wróciły bóle łydek, zakwasy, ale jest masa endorfin i motywacji. ;) Jedno jest pewne - nazwa jest bardzo, ale to bardzo adekwatna.. ;) A i nie wiem czy kogoś interesuje moja subiektywna opinia, ale wydaje mi się, że Shaun jest bardziej przystojny w focusie, niż w Insanity, ale to może sprawa lepszej jakości nagrania ćwiczeń.. :D
Tak wygląda rozkład jazdy na najbliższe 9 tygodni.. :) Oby starczyło sił i motywacji! ;)
PS. Wciąż szukam kogoś, kto robi lub ma ochotę zacząć Insanity.. :)
Pozdrawiam piekielnie zmęczona, ale szczęśliwa,
Ajwonkaa
Pierwszego dnia zrobiłam fit test - nieźle dał mi w kość. To dość zabawne, bo jak zobaczyłam, że trwa jedyne 30 minut, pomyślałam sobie, że może zrobię od razu drugi dzień, bo tak długo nie ćwiczyłam, że już nie mogę usiedzieć w miejscu.. ;) Tymczasem po fit teście, na którym dałam z siebie 200%, nie miałam siły już na żadne ćwiczenia, ledwo podniosłam się, żeby zrobić rozciąganie.. ;)
Tak prezentują się wyniki mojego fit testu. Wydają mi się nie najgorsze, może pomógł zrobiony focus T25. Minuta na każde ćwiczenie. Cel - jak najwięcej powtórzeń.. ;) Po dwóch tygodniach - kolejny fit test.
Drugi dzień - Plyometric Cardio Circuit. Dostałam taki wycisk, że ledwo doczołgałam się po ćwiczeniach pod prysznic. Pot leje się strumieniami, a ja tylko modlę się, żeby już był koniec.. :D Nie pomagają nawet 30-sekundowe przerwy.. :) Uczciwie przyznam się, że podłamałam się trochę tym treningiem i zaczęłam wątpić, czy nie przerwać, bo może jest dla mnie zbyt ciężki.. Ale pozbierałam się, odnalazłam motywację i dziś nastąpił dzień trzeci..;)
Trzeci dzień - Cardio Powet & Resistance. Ciężko, ale stabilnie. ;D Ten trening poszedł mi już lepiej, poprawiło mi się samopoczucie i mam plan dotrwać do końca tego karkołomnego planu treningowego.. ;) Pomaga widok ćwiczących, którzy kładą się na podłodze ledwo żywi, ale zbierają siły żeby wstać i ćwiczyć dalej. Wiem, że padam, ale nie jestem sama.. :)
Czytając o tym planie, spotkałam kilka opinii, że Tanya może denerwować, bo działa jak robot i robi krzywe miny.. Jest nawet fanpage na facebooku: 'I hate Tanya' i ma prawie 3 tysiące 'lajków'.
Dziwi mnie to o tyle, że ja nie mam czasu popatrzeć na ich miny.. bo patrzę, żeby dobrze wykonywać ćwiczenia, trzymać tempo itd.. a jedyna no co zwracam większą uwagę, to czas który został do końca.. :D
Nie będę na razie wydawać żadnych opinii o Insanity, jest na to stanowczo za wcześnie. ;) Powiem tylko, że wróciły bóle łydek, zakwasy, ale jest masa endorfin i motywacji. ;) Jedno jest pewne - nazwa jest bardzo, ale to bardzo adekwatna.. ;) A i nie wiem czy kogoś interesuje moja subiektywna opinia, ale wydaje mi się, że Shaun jest bardziej przystojny w focusie, niż w Insanity, ale to może sprawa lepszej jakości nagrania ćwiczeń.. :D
Tak wygląda rozkład jazdy na najbliższe 9 tygodni.. :) Oby starczyło sił i motywacji! ;)
PS. Wciąż szukam kogoś, kto robi lub ma ochotę zacząć Insanity.. :)
Pozdrawiam piekielnie zmęczona, ale szczęśliwa,
Ajwonkaa