Co u mnie?;)
Troszkę spokojniej u mnie jeśli chodzi o ćwiczenia. Bieganie, rower, rolki, próba pilatesu, wycieczki w góry, rozciąganie. Bez spiny, bez napiętych harmonogramów. Nie zawsze mam czas na ćwiczenia, ale jeśli mam chwilkę, to staram się ją wykorzystać, jak tylko mogę. Czasem jestem zmęczona i mam ochotę po pracy po prostu odpocząć. Wtedy odpoczywam, w końcu jutro też jest dzień. ;)
Kiedyś mi się wydawało, że napięty harmonogram ćwiczeń 6 dni w tygodniu to przepis na sukces, że choćbym była bardzo zmęczona, to trzeba wziąć się w garść i ćwiczyć. Ostatnio poluzowałam, do niczego się nie zmuszam. Ćwiczę co drugi dzień, choć różnie bywa. Zdrowo jem, ale bywają czasem dni w życiu kobiety, w których dałaby się zabić za czekoladę. W takie dni, jem kilka kostek, kosztem mniejszej kolacji. Świat się nie zawala, a ja mam swoje 5 sekund absolutnego szczęścia.. :D
Nie piję prawie wcale alkoholu, rzadko jem fast foody. Nie liczę obsesyjnie kalorii, rzadko się ważę i mierzę. Mój żołądek przestawił się na zdrowy tryb życia i jeśli uraczę go w przypływie słabości winem/colą/chipsami/hamburgerem etc., to na drugi dzień odczuwam skutki. Żołądek, wątroba albo cały organizm się buntują i zwijam się z bólu brzucha, mam mdłości, jakoś tak mi ciężko i źle. Wtedy stwierdzam, że nie warto, a organizm oddycha z ulgą. :)
Są różne dni w życiu człowieka, czasem ma się więcej czasu na dietę i ćwiczenia, czasem mniej. Dni większej motywacji przychodzą i odchodzą. Sinusoida życia i ćwiczeń. ;)
Nie chcę przesadzać z ćwiczeniami, bo obawiam się sytuacji, gdy nie będę mogła poświęcić godziny dziennie na ćwiczenia. O ile ktoś nie jest fitnesską, trenerem personalnym, zawodowym sportowcem i nie zajmuje się aktywnością fizyczną w wymiarze ośmiu godzin dziennie, nie ma gwarancji, że zawsze będzie miał dostateczną ilość czasu na ćwiczenia. Która pracująca matka trójki dzieci ma tyle determinacji, żeby między pracą etatową, obowiązkami w domu, znaleźć siłę na dwugodzinny trening na siłowni? W swoim najlepszym okresie ćwiczyłam intensywnie 2 godziny dziennie, przez 6 dni w tygodniu. Co się dzieje, gdy człowiek 2 godziny dziennie zamienia na 2 godziny tygodniowo?
Jeśli nie zmniejsza ilości spożywanych kalorii, prawdopodobnie tyje. A przecież nie chcemy zamienić naszego starannie wypracowanego ciałka na tłuszczyk w niepotrzebnych miejscach. Sama obserwuję i śledzę wiele fit kobiet, które są dla mnie motywacją. Jednak zawsze największe wrażenie robią na mnie osoby, które nie zajmują się sportem z zawodu, a oprócz życia zawodowego i prywatnego znajdują determinację na aktywność sportową. Pracuje w biurze projektowym, razem ze mną swego czasu pracowała koleżanka, której dzień przebiegał w następujący sposób:
4.30 pobudka, sniadanie itd.
5:20 wyjazd do pracy
7:00 rozpoczęcie pracy
17:00 zakończenie pracy
18:30 dojazd na siłownię, trening
20:30 powrót do domu, a następnie obowiązki domowe i inne
Takie osoby podziwiam najbardziej. :)
Nie odradzam absolutnie nikomu intensywnych i częstych sesji ćwiczeniowych. Uważam jednak, że nie ma co przesadzać. Przebiegłaś wczoraj 10 km w szybkim tempie? Odpocznij dzisiaj, porozciągaj się, zregeneruj, a jutro wypoczęta pobiegnij 12 km.
Według mnie aktywność fizyczna powinna cieszyć. Nie powinna być obowiązkiem, nie powinno się do niej zmuszać, realizować za wszelką cenę zbyt ciężkiego dla siebie planu treningowego. Fit to styl życia, a nie przykry obowiązek. ;)
Absolutnie idealna sytuacja to taka, w której trening to element życia codziennego, jak spanie, jedzenie, oddychanie, gdy bez niego czujesz się nieswojo i czegoś Ci w życiu brakuje.
Żeby nie było zbyt poważnie, na koniec zbiór kilku memów, mieszczących się w tematyce posta.:)
Pozdrawiam,
Ajwonkaa
Właśnie kiedyś też tak myślałam, że trzeba codziennie ćwiczyć. Minimum te 5/6 razy w tygodniu... A bywa tak, że robię sobie kilkudniowe przerwy z myślą że może to jednak nie dla mnie? Ale zawsze do tego wracam. Właśnie stało się to taką idealną sytuacją, że jest to ważne jak jedzenie ;)
OdpowiedzUsuńZauwazyłam u siebie bardzo podobne myslenie.:) kiedyś myslałam, że im więcej tym lepiej bez względu na zmęczenie. Teraz poluzowałam nieco, a i tak jestem z siebie mega zadowolona :)
OdpowiedzUsuńButy są super :D hehe :) dobre!
OdpowiedzUsuńRównież się kiedyś na takim podejściu "przejechałam". Czysto praktycznie byłam przetrenowana przez taki układ. Teraz wiem, że najlepszym treningiem - jest odpoczynek po ćwiczeniach.
OdpowiedzUsuńDoszłam ostatnio do podobnych wniosków: ćwiczenie 6 razy w tygodniu po godzinie wyczerpywało mnie i nie miało pozytywnego wpływu na moje zdrowie. Teraz kieruje się własnym samopoczuciem i zdrowiem, a nie chorą ambicją :)
OdpowiedzUsuńChciałoby się rzec, święte słowa :) W życiu trzeba znaleźć równowagę i żyć w zgodzie z samym sobą, także w tej sferze treningowej, jeśli mogę ją tak nazwać. Jeśli już ćwiczyć, to dla siebie i nie ma co zadręczać się z powodu, że brak nam czasu i chęci na ćwiczenia 6 razy w tygodniu - trzeba wiedzieć, kiedy odpuścić. Wczoraj na przykład miałam wybrać się na trening, ale po powrocie z uczelni czułam się paskudnie, zmęczona, głowa bolała. Odpuściłam, postawiłam na relaks i dziś czuję się wspaniale :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam rolki :) równowaga jest bardzo ważna.
OdpowiedzUsuńW każdym sporcie jest jakiś aspekt, który nie do końca lub błędnie rozumiemy.
OdpowiedzUsuńW pilatesie np. występują 3 rzeczy, które większość z nas źle interpretuje.
Zachęcam gorąco do przeczytania którkiego artykułu na ten temat :)
Aktywność fizyczna w dzisiejszych czasach coraz częściej kojarzy się z byciem „fit”.
OdpowiedzUsuńUprawiana jest z musu przez odchudzających się lub przez sportowców.
Zachęcam do przeczytania artukułu w który zawarliśmy kilka powodów dla których warto poświęcić wolny czas na aktywność fizyczną!
Dokładnie, popieram przedmówcę :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny i przydatny wpisik :)
OdpowiedzUsuńMi też się super czytało :D
OdpowiedzUsuńFakt, kawał dobrej lektury :D
OdpowiedzUsuń