poniedziałek, 17 listopada 2014

A co z dietą? Zmuśmy się :)


JEST!! PIERWSZY DZIEŃ DIETY!! Hurra, nie mogłam się doczekać, będzie cudownie, będzie wspaniale, schudnę i będę piękna, zgrabna, będę się kochać, zdrowo odżywiać….. i tak dalej :D.

Mhm… A jeszcze dziś rano, byłam taka szczęśliwa. Jak to możliwe? Zjadłam owsiankę, jabłko, duszonego kurczaka z brązowym ryżem i warzywami, szło tak pięknie. A teraz zabiję za paczkę chipsów/frytki/kebaba/czekoladę (wstaw dowolne). Miałam być twarda i nie mieć żadnych chcic i i i.. może zacznę od jutra?




Tak, początki są trudne jak cholera. Z czasem naprawdę jest łatwiej. Dużo zależy od osoby. Ja jestem typem smakosza. Uwielbiałam zawsze słone przekąski, wypady do restauracji, fast food’y. Wbrew pozorom myślę, że wiele jest takich osób. Może nawet większość. Nie wyobrażam sobie kina bez popcornu i oglądania filmu w domu bez podjadania.

W takim razie, jaki jest sposób? Nie napiszę nic nowego… Silna wola. Jest mnóstwo diet. Kapuściane, białkowe itp. Ale jedna ważna rzecz: DIETA TO SPOSÓB ŻYCIA, nie można zejść na dietę, schudnąć i wrócić do tego, co było!! Ciągle tak robimy (ja też), a to największy błąd. Dlatego należy zacząć od zmiany sposobu myślenia.




Ja wybrałam taką dietę, która nie niszczy żadnych narządów. Tak zwana MŻ (mniej żreć :D ) połączona z liczeniem kalorii. Warto pamiętać, żeby odżywiać się zdrowo (co ja piszę, trzeba pamiętać). Można obliczyć zapotrzebowanie kalorii na diecie samemu, wzory są dostępne na internecie, albo skorzystać z któregoś z kalkulatorów kalorii.

np. http://calcoolator.pl/dzienny_kalkulator_kalorii.html

Dla każdego możliwość jest inna. Można zrobić cheat day raz w tygodniu. U mnie nie przeszło, jak zacznę to skończyć nie mogę, czasem poszaleję (a kto nie?), ale nie planuję tego.




Plus tej diety jest taki, że dostarcza się organizmowi wszystkiego, co potrzebuje, tylko w zmniejszonych ilościach i uświadamia nam, jakie składniki diety lepiej omijać (co?!! to ma tyle kalorii i tłuszczy?! to ja może zjem 3 obiady zamiast tego :/), a zapisywanie codziennie i liczenie staje się dodatkową motywacją (ja zapisuję, dla niektórych chore to jest, mnie odpowiada :D).

Do diety dokładamy ćwiczenia. W przeciwieństwie do Ajwonki, nie jestem typem sportowca, dlatego wybrałam typy sportów, które lubię i z całym szacunkiem (i podziwem!!) dla znających się na rzeczy w nosie mam podział na ćwiczenia siłowe, aerobowe itp.

Grunt, żeby wybrać coś, co sprawia przyjemność i co jesteśmy gotowi ćwiczyć przez lata. I nie uciekać przed aktywnością fizyczną!! Ktoś proponuje, spacer, zagranie w kosza, basen? Ja chętnie (jestem beznadziejna, ale spróbować mogę).

Takie tam moje zdanie :)




Pozdrawiam,
Fistaszkiii

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy zostawiony komentarz. To dla mnie wiele znaczy i motywuje do dalszego pisania. :) Odwiedzę profil/blog, każdego, kto skomentował mój post, nie musisz reklamować swojego bloga. ;)

Jeśli poszukujesz motywacji do ćwiczeń, nie wiesz od czegoś zacząć i jak się za nie zabrać, jeśli masz jakieś pytania, pisz śmiało! :)) datewithfit@gmail.com