Strach wystawić nos na zewnątrz, a co dopiero wyjść biegać.
Bieganie w upale jest baaardzo męczące, bieganie w deszczu jest nazwijmy to
niekomfortowe, ale bieganie mroźną zimą jest po prostu hardcorowe.. Tylko dla twardzieli!
Zazwyczaj moje bieganie zaczyna się wiosną, przechodzi lekki
kryzys w lecie (mordercze upały potrafią osłabić) i trwa do jesieni.. W tym roku obiecałam sobie,
że będzie inaczej. Mam postanowienie biegać całą zimę! ;) Tym razem musi się
udać! Przeszkadzać będzie na pewno to, że pracuję od 7-15, powrót do domu około
16 – wypadałoby zjeść obiad, odczekać dwie godzinki i ruszyć w asicsach i z
garminem przez miasto.. Problem polega na tym, że boję się biegać po zmroku, a zimą około 16 jest już niestety ciemno.. Zawsze jest opcja wstawania
o 5 rano, 40 min biegu, prysznic i do pracy. Jednak na tą chwilę sobie tego nie
wyobrażam.. ale jeśli nie będzie innej możliwości będą i pobudki o 5 rano. Dlatego dziś po powrocie z pracy, mimo
marzeń o obiedzie, gorącej herbatce i chwili odpoczynku.. wkładam moje asicsy,
garminka, ciepłe ubrania i w drogę!
Źródło: www.demoty.pl
A Wam ciężko się zmusić do biegania zimową porą?
Pozdrawiam,
Ajwonkaa
Pozdrawiam,
Ajwonkaa
Jeżeli jest się zmotywowanym, pogoda nie ma znaczenia. Biegam też zimową porą.
OdpowiedzUsuń